Nawet jeśli za sprawą hucznej zapowiedzi Diablo IV podczas tegorocznego BlizzConu studio Blizzard Entertainment odbiło się nieco po wizerunkowym kryzysie, to wydaje się, że jego działania jeszcze na długo będą obiektem wielu dyskusji. Tym razem szpilę włodarzom studia wbił amerykański kongresman, Lou Correa, który z oburzeniem odkrył, że podczas Halloween gracze urządzili sobie w World of Warcraft rasistowską imprezkę.

Zamieszczony przez niego screen z gry prezentuje postać noszącą biały strój, przywodzący na myśl Ku Klux Klan, która stoi w towarzystwie dwóch klęczących czarnoskórych postaci. Jedną z nich nazwano Jesse Jackson, co bezsprzecznie odnosi się do amerykańskiego aktywisty i działacza na rzecz praw człowieka. Jakby tego było mało, to ubrana na biało postać ma mówić – kolejny przystanek: Charlottesville, czyli uniwersyteckie miasteczko, w którym w 2017 doszło do tragedii podczas demonstracji nacjonalistów, gdy jeden z nich wjechał samochodem w kontrdemonstrantów.

Correa przyznał, że zamierzał powitać Blizzarda w Anaheim podczas 13. BlizzConu, ale zamiast tego pyta, jak takie sytuacje mogą w ogóle mieć miejsce w grach administrowanych przez studio. Nawiązując do tweeta, stwierdził, że twórcy gier powinni dla dobra społeczności usuwać takie osoby z przestrzeni publicznej. Kongresman zarzuca twórcom, że zamiast walczyć z takimi zjawiskami, tworzą bezpieczną przystań dla ekstremistycznych środowisk, które za pośrednictwem sieci mogą łączyć się w większe grupy i bezkarnie szerzyć swoje ideologie.

Źródło:
"LM" - gram.pl